Proces
Kiedy Józef K. ukończył swe trzydzieste urodziny został aresztowany. Nikt mu nie powiedział za co i dlaczego. Wszystko było owiane tajemnicą. Mimo próśb o wyjaśnienie
strażnicy nie udzielają mu odpowiedzi. Zostaje wysłany na przesłuchanie, a potem wypuszczony. Wieczorem otrzymuje telefon z informacją o kolejnym przesłuchaniu. Nadal
nie wie o co jest oskarżony. Wszystko jest jakieś dziwne. Nie może długo znaleźć Sali rozpraw, ale nie przejmuje się tym, ponieważ nie miał wyznaczonej godziny
przybycia. Gdy ją w końcu odnajduje otrzymuje naganę za spóźnienie od wrogo nastawionego sędziego.
Wieści o jego aresztowaniu szybko się rozchodzą. Zjawia się jego wuj Karol, który zatrudnia mu adwokata. Józef K. jednak go zwalnia i postanawia się bronić sam. Nie
pomaga mu nawet malarz, którego polecili mu jacyś ludzie. Malarz ten uważa, że sprawa jest beznadziejna, nie ma szczęśliwego zakończenia i najlepiej by było, gdyby
zakończyła się w najniższej instancji. Napotkani ludzie opowiadają o swych niekończących się procesach. Opowiadają o wieloletnich walkach z sądem. Oni także zostali
oskarżeni o coś czego nie zrobili, ba nawet nie wiedzą za co. Gdy bohater się o tym dowiaduje załamuje się. Nie wie co może jeszcze zrobić, by uratować się przed tą
biurokratyczną machiną.
Bohater, jako osoba znająca język włoski zostaje poproszony o oprowadzenie po mieście włoskiego klienta. Jednak z powodu ulewy klient ten nie zjawia się w umówionym
miejscu. Józef natomiast spotyka kapelana więziennego, który informuje go, że sprawa źle się dla niego skończy.
I rzeczywiście cała historia ma tragiczny koniec. Po prawie roku walki z sądem, dzień przed swymi 31 urodzinami Józefa w mieszkaniu odwiedzają dwaj mężczyźni, którzy
zabierają go do kamieniołomów i tam mordują.
|